Dziennik z podróży:
28.09-09.10.2013
[Polska]: Szczecin-Warszawa
[Holandia]: Amsterdam (lotnisko)
[Hongkong]: Hongkong (lotnisko)
[Nowa Zelandia]: Auckland
Uff, no i zaczęło się… znowu!!! 😉
Po blisko 16-miesięcznej wędrówce po Ameryce Łacińskiej i 4-miesięcznym odpoczynku w Polsce nadszedł długo oczekiwany moment – wyruszyliśmy w podróż do/po Nowej Zelandii, czyli… pognało nas dokładnie na drugi koniec świata! 😉
Dlaczego właśnie tam??!
Cóż, właściwie to sami do końca nie jesteśmy pewni! 😉 Po części na pewno sprawił to przypadek, ślepy los, ale trzeba przyznać, że i sporo w tym „winy” Petera Jacksona, który filmową adaptację „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena (jak się nietrudno domyślić, jesteśmy jej fanami) zdecydował się zrealizować właśnie w Nowej Zelandii!
– Kiedyś tam pojedziemy! I pochodzimy sobie po tych górkach! – przyrzekliśmy sobie już kilka lat temu, „odwiedzając” na kinowym ekranie bajkowe Śródziemie.
No tak, w związku z powyższym koniec września tego roku był dla nas dość nerwowy – pakowanie plecaków, tłumaczenia potrzebnych dokumentów, wyprowadzka z mieszkania, ostatnie pożegnania, 12-godzinny MARATON WŁADCY PIERŚCIENI na noc przed wyjazdem do Warszawy, skąd odlatywał nasz samolot do Auckland (szaleństwo!)… auuuuć!
Hmm, podsumowując:
Na jak długo wyjeżdżamy do Nowej Zelandii? – nie wiemy… wyjdzie w praniu! 😉
Jak długo możemy tam zostać? – 12 miesięcy (oboje mamy Working Holiday Visa˟)!
Co będziemy tam robić? – jeść kiwi, szukać Hobbitów, zwiedzać Śródziemie etc.! (masz jakiś pomysł??? – pisz śmiało! ;p)
Jaka jest tam teraz pora roku? – wiosna… potem będzie lato! (czyli odwrotnie jak w domu ;p)
Po 30-godzinnej podróży samolotem (dokładnie po 24 godzinach w powietrzu i 8 godzinach na trzech różnych lotniskach!), przekroczywszy 11 stref czasowych (gdy w Polsce jest dzień, w NZ jest już wieczór tego samego dnia!), nagle dotarło do nas, jak strasznie DALEKO JESTEŚMY OD DOMU!!! 😉
Na lotnisku w Auckland pierwszy urzędnik (ten „od wiz i paszportów”) uśmiechnął się szeroko, życząc miłego pobytu w jego pięknym kraju. Urzędnik numer dwa („od bagaży”) zaprosił nas do bramki numer jeden, gdzie urzędnik numer trzy chciał obejrzeć dokładnie nasz namiot (namiot jest używany, stąd to całe zamieszanie ;p)… ale… o nowozelandzkich przepisach, wizach itd. będzie jeszcze mowa, tymczasem zapraszamy do galerii zdjęć, która opowie co nieco o naszym pierwszym tygodniu w Auckland – największym mieście odległego, zielonego kraju położonego na Oceanii… 😉
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz
˟Working Holiday Visa – o tym, jak zdobyliśmy owe wizy, przeczytacie we wcześniejszych wpisach pt. „Mission (im)possible”, czyli jak to jest „załatwiać” wizę nowozelandzką w Boliwii – część I,II i III”
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
autobus firmy Airport Express z lotniska do centrum Auckland – około 16 NZD/os (UWAGA! z lotniska do centrum miasta można dostać się zwykłym autobusem miejskim [z jedną przesiadką – w sumie około kilku NZD/os!]; opcją najwygodniejszą i najdroższą jest Shuttle Bus [bezpośredni transport z lotniska pod wskazany adres – 43 NZD/2 os!])
Naturalnie wszystkie rozkłady jazdy autobusów miejskich i międzymiastowych dostępne są w Internecie (co za odmiana po Ameryce Łacińskiej, hahaha!!!)
ale czad!
mocno Wam kbicuję!!!
Mogłaś się przynajmniej pożegnać 😛 Mam nadzieję, że los będzie Wam sprzyjał, może nie w poszukiwaniu hobbitów, ale podczas czasu spędzonego hen poza domem 🙂
Kapitalna galeria, aż przyjemnie się ogląda, pomimo, że nigdy tam nie byliśmy. Ceny transportu jednak spore…
Super! 🙂 Pozazdrościć 🙂