Scroll to Content

Skąd to zacięcie do podróży??
Jak przygotować się do dłuższego wyjazdu w nieznane?
Śmiesznie bywa? Niebezpiecznie…?
Co myślą i wiedzą o nas inni?
Jak wygląda życie w miejscach, gdzie mało kto słyszał o Polsce?
I jak na tle tego wszystkiego wypada Szczecin??!

 

Poniżej prezentujemy wywiad z nami/o nas dla "Szczecin Aloud" – oficjalnego bloga miasta Szczecin (blog.szczecin.eu).

"Goniąc marzenia, czyli podróż dookoła świata"

Kąpa­łem się w rzece „jak mnie Pan Bóg stwo­rzył”. Nagle zza skały wysko­czył jakiś facet, przy­kuc­nął na brzegu i obser­wo­wał sobie, jak się myję. Po chwili wró­cił z całą swoją rodziną!

Poznaj nie­sa­mo­wite przy­gody i histo­rię pary szcze­ci­nian, któ­rzy wyru­szyli w świat ponad dwa lata temu, odwie­dza­jąc ponad 40 kra­jów na 6 kon­ty­nen­tach, a wszystko okra­szone nie­sa­mo­wi­tymi zdjęciami.

lukasz i ewelinaEwe­lina z Łuka­szem pozdra­wiają miesz­kań­ców Szcze­cina z Nowej Zelandii
 

Mariusz Kopań­ski: Czy można powie­dzieć, że prze­je­cha­li­ście cały świat?

Ewe­lina Gry­muła (1): Cały świat?! Nie­eeeee! Co prawda spory kawa­łek już prze­by­li­śmy – jak dotąd ponad 40 państw na 6 kon­ty­nen­tach, ale jesz­cze mnó­stwo cie­ka­wych miejsc czeka na „odkrycie”!
 

857786_429654873775343_1123446512_oMówi się o niej „Cerro de siete colo­res” – „Góra sied­miu kolo­rów”!; w
Pur­ma­marca w pół­noc­nej Argentynie
 

MK: Skąd się naro­dził pomysł aby zwie­dzać, objeż­dżać świat?

Łukasz Szu­biń­ski (2):Duża  w tym zasługa rodzi­ców – ini­cja­to­rów pierw­szych wycie­czek w moim życiu. I nauczy­cieli, zarówno ze szkoły pod­sta­wo­wej (p. Ewa Kowa­lew­ska, p. Michał Roma­now­ski z SP 74 im. Sta­ni­sława Groń­skiego w Szcze­ci­nie) jak i z liceum (p. Wal­de­mar Hejza z LO IV w Szcze­ci­nie). To oni nauczyli mnie cie­szyć się każ­dym prze­by­tym szla­kiem, zachę­cali do anga­żo­wa­nia się w sze­roko pojętą tury­stykę. Z cza­sem prze­stały też wystar­czać „suche” wykłady na uni­werku. Poja­wiły się marze­nia o dale­kich podró­żach. Potem plany. W końcu plany stały się rzeczywistością.

EG: Do podró­żo­wa­nia popchnęła cie­ka­wość. Zwy­kła cie­ka­wość. Chyba pew­nego dnia patrze­nie na świat tylko przez pry­zmat wła­snej kul­tury prze­stało wystar­czać. Jak to jest miesz­kać na małej wyspie na Kara­ibach? Jak wygląda w środku mon­gol­ska jurta? Czym jest codzien­ność dla Indian z Ame­ryki Łaciń­skiej? Jak to jest roz­bić namiot pod drze­wem mango? Jak pach­nie powie­trze w tro­pi­kach? Byli­śmy cie­kawi…, więc poje­cha­li­śmy doświad­czyć tego wszyst­kiego na wła­snej skórze!
 

Zasuszone płody zwierząt - na rynku w Cuzco; Peru

Zasu­szone płody zwie­rząt — na rynku „cza­row­nic” w Cuzco; Peru
 

MK: Co naj­bar­dziej inte­re­suje Was, gdy zwie­dza­cie nowe miejsca?

ŁS: To zależy. Cza­sem wyjeż­dżamy w jed­nym celu, a na miej­scu wszystko się wery­fi­kuje i uwagę przy­ciąga coś nie­ocze­ki­wa­nego. Kie­dyś bar­dziej inte­re­so­wały nas samotne wędrówki z dala od miast, nowe dla nas zja­wi­ska przy­rod­ni­cze. Z cza­sem spo­tka­nia z ludźmi, czę­sto bar­dzo od nas róż­nymi, któ­rzy zapra­szają do roz­mowy, do domu, stały się rów­nie ważne. Dziś jest to kom­bi­na­cja spo­tkań z naturą, ludźmi i kul­turą danego miejsca.
 

36

Liście koki na targu w Boliwii 😉 …

(…) liście koki są wyko­rzy­sty­wane przez połu­dnio­wo­ame­ry­kań­skich Indian jako używka. Sama roślina odgrywa ważną rolę w tra­dy­cyj­nej kul­tu­rze andyj­skiej. Roślina wyko­rzy­sty­wana jest do pro­duk­cji Coca-Coli, przy czym o ile w począt­kach jej pro­duk­cji (po 1886 roku) suro­wiec zawie­rał koka­inę, w póź­niej­szych latach (po około 1900 roku) sto­so­wany był deko­ka­ini­zo­wany wyciąg z koki. Roślina, któ­rej liście pre­zen­to­wane są na foto­gra­fii, jest wyko­rzy­sty­wana do pro­duk­cji narkotyku. [Wikipedia]

e0e9c311e2b9

 

MK: Czym kie­ru­je­cie się, wybie­ra­jąc kie­runki Waszych podróży? Jak przy­go­to­wu­je­cie się do kolej­nych wyjaz­dów? Korzy­sta­cie z prze­wod­ni­ków, czy idzie­cie na żywioł?

EG: Każda podróż ma swoją osobną histo­rię. Cza­sem jest to miej­sce, kraj „z pole­ce­nia”. Innym razem marze­nie z dzie­cię­cych lat, inspi­ra­cja z książki, filmu, tani lot lub zwy­czaj­nie strzał w ciemno. Do wyjazdu zawsze sta­ramy się przy­go­to­wać – od tego zależy zawar­tość ple­caka i nasze bez­pie­czeń­stwo. O kraju, do któ­rego jedziemy, czy­tamy, cza­sem uczymy się pod­staw miej­sco­wego języka. Zawsze mamy „szkie­let” w postaci planu ramo­wego z miej­scami, które chcie­li­by­śmy odwie­dzić. To bar­dzo uła­twia kie­ru­nek i wybór daty wyjazdu, cho­ciażby ze względu na pogodę. W tym celu wer­tu­jemy prze­wod­niki, fora, blogi, zaga­du­jemy tych, któ­rzy już dane miej­sca znają. Cała reszta to „żywioł”. Plan ramowy naj­czę­ściej ulega zmia­nie – pod wpły­wem spo­tka­nych po dro­dze ludzi, wyda­rzeń, nastro­jów i wypad­ków losowych.
 

MK: Czy zaist­niała nie­bez­pieczna sytu­acja zagra­ża­jąca waszemu zdro­wiu lub życiu pod­czas wyprawy?

EG: Daleko nam do miło­śni­ków ryzyka, szu­ka­ją­cych nie­bez­piecz­nych doznań w pogoni za adre­na­liną, a jed­nak… Safari w Afryce – ogromny słoń prze­cho­dzi tuż obok naszego auta.  Rzeka Uka­jali w Ama­zo­nii – dwa dni wyso­kiej gorączki, podej­rze­wamy mala­rię, a jeste­śmy kilka dni drogi od cywi­li­za­cji. Kąpiel na otwar­tym oce­anie w dro­dze z Panamy do Ekwa­doru – po chwili przy jach­cie poja­wia się cha­rak­te­ry­styczna płe­twa rekina. Wysoko w górach nad Jezio­rem Baj­kał na Sybe­rii – nocą zaska­kuje nas burza, która sza­leje kilka godzin, zasy­pu­jąc nasz namiot gra­dem… Za każ­dym razem sta­ramy się mini­ma­li­zo­wać poten­cjalne ryzyko zaist­nie­nia jakie­goś nie­bez­pie­czeń­stwa, ale pew­nych rze­czy po pro­stu nie da się przewidzieć…
 

MK: Jaka była naj­śmiesz­niej­sza sytu­acja, jaka przy­da­rzyła Wam się w podróży?

EG: … „bydło­stop” w Peru?! Wra­ca­łam wtedy z dwójką zna­jo­mych z kanionu Cota­hu­asi – pięk­nego, dzie­wi­czego miej­sca w Andach Peru­wiań­skich, z dala od maso­wej tury­styki i porząd­nych dróg asfal­to­wych. Wra­ca­li­śmy „na stopa”. O trans­port w tam­tych oko­li­cach nie­ła­two, więc jak zatrzy­mała się przed nami pół­cię­ża­rówka z pustą naczepą, nie wybrzy­dza­li­śmy. To była bar­dzo długa noc. Całymi godzi­nami pod­ska­ki­wa­li­śmy na gór­skich wer­te­pach, we mgle, w desz­czu, potem pod brudną, śmier­dzącą plan­deką, pod którą zwy­kle chowa się bydło. Nad ranem kie­rowca zatrzy­mał się na drzemkę, naj­wy­raź­niej o nas zapo­mi­na­jąc… Pła­ka­li­śmy ze śmie­chu z bez­sil­no­ści i zmęczenia!

ŁS: Raz w Mon­go­lii, gdzieś na ste­pie, kąpa­łem się w rzece „jak mnie Pan Bóg stwo­rzył”. Nagle zza skały wysko­czył jakiś facet, przy­kuc­nął na brzegu i obser­wo­wał sobie, jak się myję. Chcia­łem wyjść z wody. Pró­bo­wa­łem prze­go­nić go gestem. I nic. Krzy­cza­łem. Dalej nic. Padło kilka nie­cen­zu­ral­nych słów po pol­sku –  co tam, i tak się nie rozu­mie­li­śmy! W końcu poszedł sobie. Po chwili wró­cił z całą swoją rodziną!
 

MK: Utrzy­mu­je­cie kon­takt z ludźmi pozna­nymi pod­czas podróży?

ŁS: Jasne! Oczy­wi­ście nie z każ­dym, ale ze spo­rym gro­nem pozna­nych ludzi jeste­śmy w kon­tak­cie. Kie­rowcy od „stopa”, gospo­da­rze z Couch­sur­fing (3) , podróż­nicy poznani w dro­dze, czy miej­scowi, któ­rzy zagad­nęli na ulicy – nie­zła mie­szanka! Inter­net ogrom­nie uła­twia tutaj sprawę.
 

MK: Zwie­dza­nie świata dla więk­szo­ści ludzi wiąże się z wiel­kimi wyrze­cze­niami finan­so­wymi. Jak wygląda podróż z waszym udziałem?

ŁS: Z racji tego, ze w podróży budżet mamy ogra­ni­czony, sta­ramy się być jak naj­bar­dziej samo­wy­star­czalni. W miarę moż­li­wo­ści uni­kamy hoteli, restau­ra­cji i dro­gich, tury­stycz­nych atrak­cji. Czę­sto korzy­stamy z namiotu, kuchenki tury­stycz­nej, auto­stopu, cza­sem Couch­sur­fingu. Wyłą­cza­jąc koszty bile­tów lot­ni­czych, życie w podróży naj­czę­ściej kosz­tuje nas mniej niż to w domu!
 

177878_341800739227424_1622918646_o

Pasa­żer na gapę…
 

MK: Pro­wa­dze­nie bloga to forma zbie­ra­nia wspo­mnień czy spo­sób na stały kon­takt z bliskimi?

EG: Wszystko po tro­chu. Począt­kowo blog słu­żył bar­dziej jako łącze pomię­dzy nami a rodziną i przy­ja­ciółmi. Potem zaczęli dołą­czać inni czy­tel­nicy. Kolejne osoby moty­wo­wały do zapi­sy­wa­nia kolej­nych wspo­mnień. Dziś blog służy przede wszyst­kim jako wygodne narzę­dzie maga­zy­no­wa­nia tych wszyst­kich wspo­mnień, jak i swego rodzaju prak­tyczny infor­ma­tor ze wska­zów­kami dla tych, któ­rzy pla­nują podróż w te same miejsca.
 

MK: Można Was nazwać amba­sa­do­rami podróży, któ­rzy pro­mują Szcze­cin i Pol­skę? Jeżeli jeź­dzi­cie po całym świe­cie, czy napo­tkani ludzie pytają się, skąd pocho­dzi­cie? I co odpowiadacie?

ŁS: W wielu miej­scach, które odwie­dzi­li­śmy, nawet nie sły­szano o naszym kraju. Cza­sem ktoś sko­ja­rzył z Pol­ską postać Jana Pawła II lub Lecha Wałęsy. Inne popu­larne sko­ja­rze­nia – wojna i wieczna zima. W Afryce na nasze „ Pol­ska znaj­duje się w Euro­pie” pytano, gdzie leży Europa. W Ame­ryce Łaciń­skiej zakła­dano, że to jeden ze sta­nów USA, a nie­dawno w Nowej Zelan­dii usły­sze­li­śmy, że Pol­ska to komu­ni­styczne pań­stwo w  Związku Radziec­kim… Taki stan rze­czy sta­ramy się zmie­niać! Poka­zu­jemy zdję­cia ze Szcze­cina, nama­wiamy do odwie­dzin naszego kraju i mia­sta wszyst­kich tych, któ­rzy pla­nują podróż do Europy. Raz już się udało. Jaime i Jacky, para Laty­no­sów z Hon­du­rasu, któ­rzy gościli nas w swoim domu, odwie­dzili Szcze­cin w zeszłym roku. I co? Z całej ich dwu­mie­sięcz­nej podróży po Euro­pie, to wła­śnie tygo­dniowy pobyt w Szcze­ci­nie naj­bar­dziej przy­padł im do gustu…

EG: Pro­mu­jemy też pol­ską kuch­nię i pol­skie zwy­czaje. Ostat­nio zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy dla naszych gospo­da­rzy w Nowej Zelan­dii wigi­lię Bożego Naro­dze­nia „po pol­sku” – z 12 tradycyjnymi potra­wami, kolę­dami i wła­sno­ręcz­nie wypie­ka­nym opłatkiem.
 

10

Święta po pol­sku z 12 potra­wami w Nowej Zelan­dii dla Chinki Qi (widocz­nej na zdję­ciu w różo­wej bluzce), która, podob­nie jak zde­cy­do­wana więk­szość jej roda­ków, nie cele­bruje naro­dzin Jezusa Chry­stusa w swoim domu, były to pierw­sze święta Bożego Naro­dze­nia w życiu… – Omo­ko­roa; Nowa Zelandia

 

277852_399820050092159_882053519_o

Naj­waż­niej­sze to mieć dobry pomysł, żeby zwró­cić na sie­bie uwagę! — Are­qu­ipa; Peru
 

MK: Prze­mie­rzy­li­ście tysiące kilo­me­trów na nie­mal wszyst­kich kon­ty­nen­tach… Czy waszym zda­niem Szcze­cin może kon­ku­ro­wać na mapie tury­stycz­nej świata (i czym)?

ŁS: Nie­wąt­pli­wym atu­tem Szcze­cina jest jego poło­że­nie. Nie znam dru­giego tak dużego i nowo­cze­snego mia­sta, które oto­czone byłoby przez tyle roz­ma­itych lasów umoż­li­wia­ją­cych m.in. pie­sze czy rowe­rowe wycieczki. Jadąc miej­skim auto­bu­sem z cen­trum w ciągu 15 minut znaj­du­jemy się nad rzeką i jej kana­łami, które można prze­mie­rzyć kaja­kiem w oto­cze­niu buj­nej roślin­no­ści, dzi­kiego ptac­twa i bło­giej ciszy. W Szcze­ci­nie każdy tury­sta może zna­leźć coś dla sie­bie. Zarówno fascy­nat histo­rii, zabyt­ków i sztuki, jak i osoba pre­fe­ru­jąca aktywny relaks. Dobrze, że mia­sto ma na sie­bie pomysł, wła­sną wizję, która w tak dużym stop­niu kła­dzie nacisk na roz­wój „zie­lo­nej” tury­styki. Taki kie­ru­nek nam się podoba. Pomimo dużego poten­cjału, przed mia­stem jed­nak długa i ciężka droga. Lata mara­zmu zama­zały Szcze­cin z tury­stycz­nej mapy świata. Jed­nak naszym zda­niem mia­sto powoli na nią wraca.
 

Niedzielny targ w Tarabuco; Boliwia

Nie­dzielny barwny uliczny targ w Tara­buco; Boliwia
 

MK: Kiedy powrót do domu (Szczecina)?

EG: W dro­dze z Nowej Zelan­dii, pla­nu­jemy zatrzy­mać się jesz­cze na tydzień w Bang­koku. Kilka dni temu kupi­li­śmy bilety lot­ni­cze z Taj­lan­dii do Ber­lina. Do Szcze­cina zawi­tamy 8 lipca.
 

MK: Nowy rok przy­nosi nowe plany. Zdra­dzi­cie, jakie są Wasze?

ŁS: Do końca czerwca pla­nu­jemy zostać w Nowej Zelan­dii. Potem ślub we wrze­śniu! A dalej??? Hmmm, kolejna podróż? (śmiech)
 

887359_431956846878479_979829563_o
Pod­czas swo­ich podróży, upra­wiamy „krza­czing” z namio­tem w roli głównej
 

bb06299d0694

a2ca1210f6df

Zawsze mamy ze sobą małą flagę Pol­ski — Ewe­lina i Łukasz

 

2f3b895544e3
Ewe­lina nad kra­te­rem wul­kanu Santa Ana; Salwador

ad69b3a50566
Ujeż­dża­nie stru­sia — oko­lice Oudtshoorn; RPA

 

471fe826dba8
Budo­wa­nie zam­ków z pia­sku nad Oce­anem Indyjskim; RPA

 

d1a6aef642c5
Most nad Storms River; Tsit­si­kamma Natio­nal Park; RPA

 

f0207797d6eb
Mnich z klasz­toru Erdeni Dzu; Charchorin; Mongolia

 

Może i Ty odwa­żysz się wybrać w podróż marzeń dookoła świata?

 

(1) Ewe­lina Gry­muła — pocho­dzi spod Szcze­cina, z wykształ­ce­nia lekarz, miło­śniczka gór­skich wędró­wek z ple­ca­kiem.
(2) Łukasz Szu­biń­ski — Szcze­ci­nia­nin, z wykształ­ce­nia spe­cja­li­sta od tury­styki, pilot wycie­czek, od jakie­goś czasu aktyw­nie wdra­ża­jący w życie marze­nia o dale­kich podróżach.

Od kilku lat zwie­dzają wspól­nie bliż­sze i dal­sze zakątki świata. Od 30 stycz­nia 2012 w podróży dookoła świata, obec­nie w Nowej Zelan­dii. O ich przy­go­dach prze­czy­ta­cie wię­cej na www.przebisniegi.com 🙂
 

(3) Couchsurfing.org — strona inter­ne­towa, dzięki któ­rej można zaofe­ro­wać dar­mowe zakwa­te­ro­wa­nie lub zna­leźć użyt­kow­ni­ków ofe­ru­ją­cych noc­leg we wła­snym domu czy miesz­ka­niu w wielu zakąt­kach świata [Wikipedia].

    Written by:

    Leave a Comment

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.