Transport w Ekwadorze
– bardzo dobrze rozwinięta komunikacja autobusowa między miastami (tańsza niż w Polsce, około 1-1,5 $/godzinę jazdy), w miastach (autobusy, trolejbusy – koszt 0,25 $/jednokrotny przejazd), doskonale zorganizowana komunikacja miejska w Quito (stolicy kraju)
– autostopem jechaliśmy tylko raz (krótki odcinek z Parku Narodowego Cajas do Cuenca) i było to przyjemne doświadczenie, nie oczekiwano od nas żadnych pieniędzy, czytaliśmy jednak, że ten środek transportu jest w Ekwadorze płatny i niezbyt popularny
Ogólne wrażenia
– dość dobrze rozwinięta infrastruktura turystyczna, liczne hostele/hotele, łatwy dostęp do Internetu, choć często nienajlepsze łącze (w hostelu zwykle bez dodatkowej opłaty, darmowe wi-fi), dużo kafejek internetowych
– bankomaty obsługują karty Visa i Mastercard (w dużym mieście śmiało można znaleźć takie, które przy wypłacaniu pieniędzy nie pobierają prowizji), możliwość płacenia kartą w supermarketach
– ogólnie jest dużo taniej niż w Polsce; dużo tańsze owoce, warzywa i paliwo
– uważajcie na ZŁODZIEJI! – jest ich mnóstwo w Quito i każdej turystycznej miejscowości, w autobusach międzymiastowych i miejskich, w trolejbusach; kilka najpopularniejszych sztuczek kieszonkowców z Ekwadoru:
1. na ulicy, w autobusie miejskim – turysta zostaje obryzgany musztardą lub keczupem (często przez dziecko), po czym zaraz ktoś startuje z papierem, żeby wytrzeć plamę, „potrzymać” plecak, aparat, przeszukać kieszenie itd.!
2. w autobusie międzymiastowym – ktoś pomaga ulokować turyście podręczny plecak na półce nad głową, zagaduje lub czeka, aż ten straci czujność/zaśnie; plecak wędruje coraz dalej i dalej, a tam kolejna osoba wyciąga co cenniejsze rzeczy; na koniec plecak wraca na swoje miejsce!
3. na rynku, placu, wszędzie tam, gdzie kręci się wielu ludzi – kobieta z kocem przewieszonym na ręce opiera się lekko o turystę, który na kilka sekund nagle utkwił w tłumie; spod koca nożem rozdziera kieszeń, wyjmuje zawartość i znika w tym samym tłumie!
Nie noście wartościowych rzeczy na szyi, w kieszeniach spodni! W autobusach trzymajcie podręczny plecak zawsze na kolanach, nie ufajcie obcym, którzy chcą pomóc w „wygodnym” ulokowaniu Waszych rzeczy! Jeśli wozicie ze sobą komputer i macie tam jakieś wartościowe dane, których nie chcielibyście stracić, skopiujcie je, zapiszcie na dysku przenośnym i schowajcie w innym miejscu niż komputer/wyślijcie na serwer!
– podsumowując – Ekwador pod względem przyrodniczym, pod względem różnych aktywności – na TAK!, pod względem ludzi (a raczej stosunku miejscowych do nas) – średnio, bardziej na NIE! Dlaczego?
Kilkukrotnie w ciągu 1,5-miesięcznego pobytu w tym kraju próbowano nas okraść (i udało się to niestety!). Na ulicy na nasz uśmiech najczęściej odpowiadano „daj dolara”, ludzie bywali niemili i opryskliwi. Notorycznie próbowano nas naciągnąć na miejscowych rynkach z żywnością, a gdy nie wychodziło (po pewnym czasie doskonale znaliśmy prawdziwe ceny wszystkich produktów), wołano spode łba „odejdź, gringo”. Dano nam odczuć, że nie należymy do tego świata, że jesteśmy obcy, czasem niemile widziani. Oczywiście nie było tak każdego dnia, poza tym poznaliśmy również kilku fantastycznych Ekwadorczyków! Generalnie im dalej od Quito, tym lepiej! Najprzyjemniejsze doświadczenia z miejscowymi mieliśmy w turystycznym Mindo, najgorsze w stolicy kraju i miejscowości Quilotoa.
Najciekawsze miejsca
– dla GÓROŁAZÓW: samodzielny trekking przez Andy do miejscowości Ingapirca (szczegółowe informacje we wpisie „Inkaskim szlakiem przez góry…”) oraz wokół jeziora Quilotoa, piesze szlaki w Parku Narodowym Cajas
– na RÓWNIKU: w Mitad del Mundo polecamy odwiedzić Museo de Sito Intiñan oraz Krater Pululahua (warto rozważyć kilkugodzinny trekking (z noclegiem?)na dnie krateru)
– ciekawe AKTYWNOŚCI: Mindo (canopy, tubing, spacer po lesie deszczowym etc.)
– jeśli ktoś lubi posiedzieć dłużej w mieście, miasteczku to warto odwiedzić Alausí, Cuenca, Quito (Stare Miasto)
Tekst: Łukasz i Ewelina