Dziennik z podróży:
03-05.05.2012
[Panama]: Panama City
Elizabeth i Francois to amerykańsko-francuskie małżeństwo podróżujące jachtem wraz z 10-letnią córką – Lole. W drodze z Panamy do Ekwadoru potrzebna im będzie załoga, która mogłaby objąć nocne wachty.
– W Ekwadorze czeka na nas kolejna para, z którą popłyniemy na Wyspy Galapagos i dalej przez Pacyfik na Oceanię – opowiada Elizabeth.
– Początkowo nie zauważyłem waszego ogłoszenia – przyznaje Francois. – Dopiero za drugim razem, gdy przeglądałem tablicę, zwróciłem na was uwagę!
Koszty rejsu oraz opłaty portowe mielibyśmy podzielić między wszystkich pięcioro załogantów.
– Czeka nas cztery, pięć dni rejsu w zależności od wiatru i prądów morskich – dodaje Elizabeth.
– Świetnie! W takim razie do zobaczenia wkrótce! – żegnamy się z naszą przyszłą załogą.
Ostatnie chwile w Panama City…
Na chwilę znów zamieniamy się w ciekawych wszystkiego turystów, chwytając za aparaty fotograficzne. Wyruszamy na podbój starego miasta!
Niestety, Casco Viejo nie przypada nam do gustu. Może to przez ogólne zmęczenie przebywaniem w dużym, zatłoczonym Panama City? Może to przez upał, przerywany momentami ulewnym deszczem?
Casco Viejo wydaje nam się nieco… zaniedbane! Miejscami szare i brudne! Nie brak tutaj pięknych, dumnych budynków i urokliwych, brukowanych uliczek… ale i śmieci, grubych warstw kurzu w zabytkowych kościołach czy samochodów prześcigających się na wąskich ulicach!
– Nie będę tęsknił za tym miastem!
– Ja też nie! – przytakuję. – Poza tym znów dogoniła nas pora deszczowa. Czas na nas!
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz