Scroll to Content

Dziennik z podróży:
17-18.04.2012
[Kostaryka]: La Fortuna-P.N. Volcán Arenal-La Fortuna

Pierwszy ranek i popołudnie w La Fortuna mijają nam spokojnie, leniwie na spacerowaniu po okolicy i zbieraniu informacji na temat wycieczki pod najbardziej aktywny wulkan Kostaryki – Arenal, który położony jest kilkanaście kilometrów od miejscowości La Fortuna.

Następnego dnia wstajemy wcześnie. Zjadamy naleśniki ze świeżym ananasem i pędzimy czym prędzej na dworzec autobusowy. Kilkadziesiąt minut później stoimy już na skrzyżowaniu drogi z La Fortuna i tej prowadzącej do głównego wejścia do Parku Narodowego Volcán Arenal. Podjeżdżamy "na pace" pick-upa pod bramę parku, by stamtąd pieszo przejść trzy proponowane dla turystów szlaki.

Ostatnią większą erupcję Arenal zanotowano w 1968 roku, kiedy to wybuchł gwałtownie po 400 latach uśpienia. Zginęło wtedy 87 osób. Od tamtego czasu obserwuje się stałą niewielką aktywność wulkanu. Stożek można obserwować jedynie z odległości kilku kilometrów, a wspinaczka na jego szczyt jest zabroniona z uwagi na liczne wypadki śmiertelne. Cały teren parku narodowego położony jest w strefie wysokiego zagrożenia erupcją wulkaniczną, toteż często na szlaku mijamy tabliczki przypominające, że "wleźliśmy tutaj na własne ryzyko!" 😉

Idziemy dość wąską ścieżką biegnącą najpierw w wysokiej trawie, później w gęstym, wilgotnym lesie. Dochodzimy do miejsca, w którym po ostatnich wybuchach wulkanu pozostało mnóstwo skał, kamieni, małych wąwozów i korytarzy utworzonych w zastygłej lawie. Co chwilę spotykamy samotne orchidee wyrastające spomiędzy czarnego pola pumeksu. Nad wierzchołkiem wulkanu Arenal co chwilę pojawia się gęsta mgła.

Wracając, duży fragment trasy pokonujemy innym szlakiem, dłuższym, jednak zdecydowanie ciekawszym (El Ceibo Trail). Otacza nas zieleń! Zieleń tak gęsta i wszechobecna, że czasem przesłania niebo i słońce! Rośliny malutkie i wielkie, całkiem zwyczajne i o fantastycznych kształtach, piaszczysta ścieżka i ta "cisza"… przypominająca bardziej koncert hałaśliwych mieszkańców lasu! W połowie szlaku odnajdujemy ogromne drzewo (The Ceibo Tree), wyrastające daleko daleko ponad korony swoich sąsiadów. Niesamowite zjawisko!

Zaglądamy jeszcze na chwilę na punkt widokowy, skąd w niemal całej okazałości możemy obserwować wulkan Arenal. Z położonego wysoko nad nami krateru cały czas wydobywa się dym, przypominający niewinne chmury lub mgłę.

Do bramy głównej parku docieramy ostatnim ze szlaków, gdzie w gęstej trawie udaje nam się przyłapać na spacerze małego, zielonego… bazyliszka. 🙂

Do La Fortuna wracamy autostopem, zmęczeni kilkugodzinną wędrówką, jednak bardzo zadowoleni z udanej „wyprawy” pod wulkan!

Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

autobus z La Fortuna na skrzyżowanie (ok. 2 km od głównej bramy parku Volcán Arenal) – 1000 colones/os (UWAGA! – autobus odjeżdża o godzinie 8:30, a nie 8:00, jak podaje przewodnik Lonely Planet!)
bilet wstępu do Parku Narodowego Volcán Arenal – 5150 colones/os

Wulkan Arenal można obserwować jeszcze z Arenl Observatory Lodge (wstęp – 3000 colones/os), gdzie również przygotowano piesze szlaki dla turystów. Trudno się tam jednak dostać bez własnego środka transportu (pozostaje np. taksówka).

Biura turystyczne w La Fortuna nie organizują już nocnych wycieczek pod wulkan Arenal. Powód – od pewnego czasu notuje się zmniejszoną aktywność wulkanu i nocą nie ma już możliwości obserwowania lawy spływającej po stożku.

Tags:

Written by:

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.