Dziennik z podróży:
31.03-01.04.2012
[Honduras]: La Ceiba-Tegucigalpa
Jacky i Jaime mają piękne marzenie. Chcieliby odbyć dwumiesięczną podróż po Europie. Dla nich „stary świat” jest tym, czym dla nas Ameryka Środkowa – „inną planetą” z inaczej wyglądającymi ludźmi, innymi miastami, innym językiem, inną rzeczywistością pomimo podobnych smutków, zmartwień, radości i oczekiwań. Byliśmy ich pierwszymi gośćmi z couchsurfingu˟. Najnormalniej w świecie obawiali się, jak to będzie mieszkać pod jednym dachem z ludźmi, których nigdy wcześniej nie spotkali! „O czym będziemy rozmawiać? Czy przypadną nam do gustu? Ciekawe, czy codziennie biorą prysznic? Przecież w Europie jest tak chłodno…” – pytali siebie nawzajem. Dużo razem żartowaliśmy na temat couchsurfingu.
– Mieli zostać jeden dzień – zwykł przypominać z przekąsem Jaime. – A siedzą już dwa tygodnie! Aaaa, no i psy za nimi przepadają! Zwykle szczekają, jak w pobliżu pojawia się jakiś obcy, a do nich od razu zaczęły się łasić! Może zostaniecie na święta? – ciągnął dalej. – Co za różnica?! Tydzień w tą, tydzień w tamtą!
W Wielki Tydzień do La Ceiba zjeżdżają się tłumy Honduraszczyków. Przybywają, by kosztować piwa, gawędzić i bawić się z nowopoznanymi ludźmi, tańczyć do białego rana, hulać co dusza zapragnie! To zupełnie inny świat od tego, który znamy. Nie tak chcielibyśmy spędzić święta, zważywszy na to, że po raz pierwszy od zawsze w tym czasie będziemy z dala od naszych najbliższych…
– Mamy dla was drobny upominek – uśmiecham się do Jaimego i Jacky, gdy Łukasz wyciąga zza pazuchy butelkę rosyjskiej wódki.
– Szukaliśmy polskiej wódki w La Ceiba przez kilka dni, ale nie udało się niczego znaleźć. Ta jednak jest bardzo popularna w Polsce. Teraz możecie spróbować tego, co my najczęściej pijemy na imprezach!
Jaime odkłada prezent w honorowe miejsce pomiędzy innymi trunkami w swoim małym barku.
– My też mamy coś dla was! – Jacky wyjmuje starannie opakowane pudełko z dużą, czerwoną kokardą, które chowała za plecami.
– No, no, co to takiego? – wygłupiam się, rozpieczętowując zawiniątko, podczas gdy Jaime kręci pamiątkowy film.
– Wow! Mam nowy T-shirt! – krzyczę zaskoczona. – Z Garifuna! Na Chachauate!
– I ja! – śmieje się Łukasz. – Patrz! Mój jest niebieski z napisem Honduras! Dziękujemy!
– Nie mogliśmy pozwolić, żeby Łukasz chodził na zmianę w dwóch koszulkach! I to takich samych! – żartuje jak zwykle Jaime.
Dziwne uczucie – żegnać tych prawie obcych, a jednocześnie tak bliskich nam ludzi. Nie spodziewaliśmy się, że właśnie w Hondurasie, w kraju, o którym słyszeliśmy tyle niedobrych, nieciekawych rzeczy, przyjdzie nam spędzić jedne z najpiękniejszych chwil dotychczasowej podróży. W końcu, gdy przychodzi czas na ostatnie pożegnanie, słowa grzęzną bezwolnie w gardle, a z oczu płyną szczere łzy.
– Będziemy za wami tęsknić! – wołam na koniec, gdy Jacky i Jaime odchodzą już w kierunku wyjścia z dworca, z którego zaraz odjeżdża nasz autobus.
– Do zobaczenia w Europie˟ – dodaje Łukasz. – Pamiętajcie, że macie przyjaciół w Polsce!
Odeszli, a my ruszyliśmy w dalszą drogę…
Podróż autobusem z La Ceiba do Tegucigalpa, stolicy Hondurasu, zajmuje nam ponad 7 godzin. Nocujemy w domu sympatycznego, ciekawego świata gospodarza z couchsurfing, który zabiera nas na krótką wycieczkę po mieście. Tegucigalpa nie dość, że szara, nieciekawa, wręcz odpychająca, to jeszcze uchodzi za bardzo niebezpieczne miejsce.
– Właściwie codzienne słyszymy o jakiejś strzelaninie, o tym, że ktoś został zabity… – opowiada José. – Przede wszystkim chodzi o porachunki gangów. Przez Tegucigalpa do La Ceiba biegnie szlak narkotykowy.
Na kolację zjadamy tradycyjne, honduraskie danie złożone z jajecznicy na szynce, ryżu, sera i rozmemłanej fasoli, podsmażonej na patelni z cebulą i przyprawami. Śpimy w niedużym, różowym pokoju należącym do małej córeczki naszego gospodarza.
– Macie szczęście – tłumaczy José. – Musielibyście spać na niewygodnej kanapie w salonie, gdyby moja córka nie wyjechała na święta do mamy. Zwykle każdy weekend spędza ze mną.
– Tak, bywa, że mamy wielkie szczęście! – śmiejemy się pod nosem.
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz
˟couchsurfing – strona internetowa, dzięki której można znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu lub zaoferować darmowe zakwaterowanie, www.couchsurfing.org
˟ kilka miesięcy po tej rozmowie Jaime i Jacky w końcu zdecydowali się na wymarzoną podróż po Europie, m.in. przez tydzień byli gośćmi w naszym domu w Polsce (w tym samym czasie my podróżowaliśmy już po Ameryce Pd), poznali nasze miasto (Szczecin), rodzinę i przyjaciół, a pół roku później Łukasz spotkał się z nimi w Barcelonie w Hiszpanii!; ostatecznie Jaime i Jacky nie wrócili do Hondurasu na koniec swoich 2-miesięcznych wojaży po Europie, zamieszkali w Hiszpanii 🙂
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
najtańsze połączenie autobusowe z La Ceiba do Tegucigalpa, jakie udało nam się znaleźć – 275 lempiras/os (jest kilka firm transportowych proponujących przejazdy na tej trasie – cena biletu zależy oczywiście od standardu autobusu)