Dziennik z podróży:
15-16.02.2012
[Meksyk]: San Cristóbal de las Casas
[Gwatemala]: Huehuetenango-San Marcos
Z rana opuszczamy Hostel Iguana i ruszamy w drogę, w stronę Gwatemali.
Jedziemy colectivo˟ z San Cristóbal de las Casas do Comitán i dalej do Ciudad Cuauhtémoc przy meksykańskiej granicy. Krótkie formalności, taksówka do granicy gwatemalskiej, dziwna opłata podatkowa (bez pokwitowania – czyżby łapówka??) i jesteśmy w Gwatemali! 🙂
Po przekroczeniu granicy, w La Mesilla, wspinamy się na wzgórze, na którym znajduje się przystanek lokalnych autobusów zwanych „chicken busami˟”.
– Ooooo…. rany! – wzdychamy na widok pojazdu, który ma nas zawieść do miejscowości Huehuetenango.
Wsiadamy do wnętrza obdrapanego, żółtego chicken busa, z którego okien wygląda co chwilę czarnowłosa główka jakiegoś dziecka. Oddajemy plecaki zwinnemu Gwatemalczykowi, a ten wspina się na dach autobusu i przytwierdza je sznurkami do innych bagaży. W środku obskurnego pojazdu panuje niesamowity tłok! Udaje nam się znaleźć miejsca na tylnych siedzeniach, pomiędzy innymi ściśniętymi ciasno pasażerami. Kolorowo ubrani Gwatemalczycy przypatrują nam się z ciekawością. Szczególnie dzieci nie mogą oderwać od nas wzroku. Jedna z siedzących obok Łukasza dziewczynek zastyga bez ruchu, wpatrzona w jego białą twarz…
Kolejne towary lądują na dachu autobusu, kolejni pasażerowie próbują znaleźć miejsce w zatłoczonym chicken busie. Ruszamy.
Z częściowo pordzewiałych ścian starego pojazdu zwisają kolorowe ozdoby. Stłoczeni ludzie bujają się na lewo i prawo na wyboistej drodze pełnej zakrętów. Siedzimy we trójkę na starym dwuosobowym fotelu. Obok, na takim samym fotelu, tłoczy się siedem osób – dwójka dorosłych oraz piątka dzieci, które próbując przysnąć na chwilę, właściwie kładą się jedno na drugie. Jest ciepło, naprawdę ciepło! Szeroko otwarte okna dostarczają świeżego powietrza. Za tymi oknami rozpościera się niesamowity widok na strome ściany wąwozu, przez który właśnie przejeżdżamy!
Wydawało nam się, że do naszego chicken busa już nikt inny się nie zmieści… A jednak! W trakcie jazdy otwierają się tylne drzwi, przez które wskakują kolejni ludzie. Pomocnik kierowcy, sprzedający bilety, odpowiedzialny jest również za ściąganie z dachu bagaży pasażerów, którzy właśnie wysiadają. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że chłopak biega po dachu w trakcie jazdy, po czym, niczym kaskader z amerykańskiego filmu, schodzi po metalowej drabinie i wskakuje do środka autobusu (również w trakcie jazdy)!
– I jak? – pyta Łukasz – Wygodnie ci?
– W porządku, ale jeszcze jestem w głębokim szoku! Ten chicken bus przypomina mi Mongolię i podróż na pustynię Gobi…
Dużymi krokami zbliża się wieczór. Jest coraz ciemniej i chłodniej. Choć mamy ogromną ochotę, nie robimy zdjęć, starając się nie rzucać się w oczy.
Po kilku godzinach podróży docieramy do Huehuetenango. Z pod kościoła na głównym placu miasta odbiera nas Juan Pablo, nasz dzisiejszy gospodarz z couchsurfing˟.
Następne godziny oraz cały kolejny ranek spędzamy w towarzystwie młodego Gwatemalczyka i jego rodziny. Jest przyjemnie, a zarazem tak inaczej niż w Polsce. Idziemy razem na uliczny targ, na którym próbujemy typowych gwatemalskich przysmaków. Enchilada˟ i ruelto˟ do picia. Pysznie! Zwiedzamy miasto, odwiedzamy tutejszy cmentarz, jemy pomarańczę posypaną solą i pepitą˟. I choć Huehuetenango nie ma wiele do zaoferowania, te kilka godzin w towarzystwie Juan Pablo są niesamowitym spotkaniem z gwatemalską kulturą.
– Szczęśliwej podróży! – życzy na pożegnanie cała rodzina naszego gospodarza przy okazji wspólnego obiadu. – Niech Bóg będzie z Wami!
Wieczorem docieramy do San Marcos – miejscowości położonej niedaleko wulkanu Tajamulco, na który zamierzamy się wspiąć. Nocujemy w Velasquez – tanim, obskurnym pensjonacie. Wieczorem w toalecie dopatruję się niedużego karalucha, pełzającego po ścianie.
– Szybko na wulkan i zmykamy stąd! – oświadczam Łukaszowi, krzywiąc się na samą myśl o małym, nieproszonym gościu.
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz
˟colectivo – tutaj: mały busik, którym podróżują miejscowi i turyści z niewielkim budżetem
˟chicken bus – potoczna nazwa dla kolorowego autobusu popularnego w wielu krajach Ameryki Łacińskiej (gł. w Gwatemali, Hondurasie, Salwadorze, Nikaragui, Panamie), pojazd bazowany na emerytowanym autobusie szkolnym z USA
˟couchsurfing – strona internetowa, dzięki której można znaleźć użytkowników oferujących nocleg we własnym domu lub zaoferować darmowe zakwaterowanie, www.couchsurfing.org
˟enchilada – kukurydziana tortilla z posiekaną piersią kurczaka, tarkowaną marchewką, majonezem i dodatkami
˟ruelto – słodki napój, jednak nie mamy pojęcia z czego był zrobiony, istnieje wiele rodzajów ruelto
˟pepita – zmielone pestki dyni lub innego warzywa z rodziny dyniowatych
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
colectivo z San Cristóbal de las Casas do Comitán – 45 peso/os
colectivo z Comitán do Ciudad Cuauhtémoc – 35 peso/os
taksówka na granicy meksykańsko-gwatemalskiej – 20 quetzali
chicken bus z granicy gwatemalskiej (z La Mesilla) do Huehuetenango – 20 quetzali