Dziennik z podróży:
10-25.10.2013
[Nowa Zelandia]: Auckland-Orewa-Hamilton
Kto słyszał o HelpX˟ – międzynarodowej inicjatywie, będącej właściwie listą gospodarzy (od ekologicznych farm, przez hostele, po łodzie żeglarskie) zapraszających pomocników-wolontariuszy na krótkoterminowy pobyt w zamian za zakwaterowanie i wyżywienie?
Nam opowiedziała o tym Elsa – Belgijka, którą poznaliśmy u Hamisha (naszego pierwszego nowozelandzkiego gospodarza z couchsurfing˟). Na stronie internetowej HelpX Elsa przeczytała:
„(…) 4 godziny lekkiej pracy w hostelu w zamian za zakwaterowanie i jeden posiłek (…) doskonała okazja, żeby poznać miłą, nowozelandzką rodzinę (…) ciekawe, międzynarodowe towarzystwo (…)”
Pillows Backpackers Lodge w Orewa
Ponieważ do zaplanowanego wyjazdu do Hamilton (o którym opowiemy następnym razem) pozostały jeszcze niecałe dwa tygodnie, postanowiliśmy dołączyć do Elsy i jej gospodarza z HelpX. Stąd też po kilku dniach w Auckland wsiedliśmy w podmiejski autobus i pojechaliśmy do Orewa – małego, leniwego miasta leżącego na Wybrzeżu Hibiskusowym zatoki Hauraki.
Jako, że nie przepadamy zbytnio za dużymi miastami (Auckland to największe miasto w Nowej Zelandii; ok. 1,5 mln mieszkańców), zmiana atmosfery na spokojniejszą, małomiejską zdecydowanie wyszła nam na dobre. Z hostelu, w którym przyszło nam doświadczyć pierwszego w życiu wolontariatu na obczyźnie, dzieliło nas niewiele ponad 100 metrów od pięknej, morskiej plaży. Niedaleko rozpoczynał się też szlak przez gęsty, subtropikalny las (Eaves Bush) i drugi wokół malowniczej rzeki Orewa.
Co do samego wolontariatu w hostelu Pillows Backpackers Lodge… – eehhh, dziwne to było doświadczenie… :/
Zamiast 4 godzin pracy dziennie za zakwaterowanie i jeden posiłek (jak napisano na profilu hostelu na stronie HelpX) – 5 godzin! Zamiast przyjemnej, serdecznej atmosfery, jakiej spodziewaliśmy się po wolontariacie – ciągłe spoglądanie na zegarek! Ile jeszcze? – z naszej strony. Czy nie za krótko odrabiają „zadaną pańszczyznę” – ze strony Susan, właścicielki hostelu. :/
Susan i Mike, jej mąż, często kłócili się ze sobą, skazując swoich wolontariuszy na nieprzyjemną rolę świadków owych sporów o władzę nad organizacją pracy czy też pozycję lidera w codziennym życiu. Ehh, smutnie nam było na to patrzeć. :/
Nasze obowiązki w Pillows Backpackers Lodge polegały w przeważającej części na utrzymywaniu hostelu w czystości. Dodatkowo chłopcy budowali m.in. chodnik w sąsiednim motelu, również należącym do tej samej właścicielki. I choć praca nie była ciężka, męczyła nas świadomość, że Susan wciąż obgadywała przy nas innych pomocników z HelpX (naturalnie naszej dwójce również się dostało! ;p) i nie ufała nam w ogóle, wysyłając co chwilę swoich „szpiegów”, podpytujących, czy aby nie potrzebujemy pomocy. Nieprzyjemna, humorzasta, nie znosząca sprzeciwu i rzadko rezygnująca z władczego tonu – szybko zdobyła naszą niechęć i „odpowiedni” przydomek, tj. Królowa Ciemności! 😉
Zastanawiacie się pewnie – dlaczego zostaliśmy tam tyle czasu (11 dni!), skoro tak źle nam tam było??!
Otóż, mimo wyjątkowo zjadliwego charakteru właścicielki Pillows Backpackers Lodge, zdarzyło nam się usłyszeć od niej kilka przyjemnych słów (!). Fantastyczna plaża w zasięgu ręki i kilka ciekawych miejsc na dłuższy spacer sprawiły, że te kilka dni w Orewa należały do wyjątkowo udanych. Jednak największą radość czerpaliśmy ze wspólnie spędzonego czasu z innymi wolontariuszami z HelpX! Z Elsą (Belgia), Chi (Chiny), Helen i Lawrencem (Malezja) stanowiliśmy silną, wesołą grupę! 🙂
Wieczorami, gdy zły czar Królowej Ciemności na dobre przestawał mieć nad nami władzę, pękaliśmy ze śmiechu, żartując z atmosfery w hostelu!
„W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach skrętów z marihuany – to Jordan, zwany Spalonym, relaksował po pracy zmęczone ciało…
Brad, zwany Miłym ale Dziwnym, jak zwykle siedział bez słowa na drewnianym krześle…
Wzrok tej dwójki zwykł często spoczywać bezwstydnie na jednej z dziewczyn kręcących się po hostelu…
Gruby, śmierdzący jegomość, zwany Hotdogmanem, (zdecydowanie najdziwniejszy z gości hostelowych ;p) szykował kolejne porcje hotdogów dla siebie i swojego syna, który opuszczał pokój tylko, by skorzystać z toalety. Nigdy nie widzieliśmy, żeby Hotdogman przygotowywał coś innego do jedzenia…
Królowa Ciemności nie rozstawała się ani na chwilę z czwórką swoich psów, nagradzając pracę każdego z nas hasłem „good girl” lub „good boy”…”
Tak w Pillows Backpackers Lodge minęło 10 dni…
Ostatniego z tych dni, odpoczywaliśmy na leżakach, zasłaniając twarz przed ostrym słońcem.
– Piękny dzień na leniuchowanie – zagadała Susan.
Patrzyliśmy, jak prowadzi za sobą wysokiego chłopaka o kruczoczarnych włosach, pokazując mu najważniejsze zakamarki hostelu.
– Jak myślicie, kolejny niewolnik z HelpX? – parsknęło śmiechem jedno z nas.
Do końca tamtego popołudnia dopisywał nam dobry humor i piękna pogoda, zwiastująca zbliżające się lato. 🙂
Kolejnego dnia świętowaliśmy urodziny Łukasza! 🙂
Na obiad, pod pilnym nadzorem Chi, przygotowaliśmy chińskie pierożki z sosem sojowym (pycha!). Pod wieczór poszliśmy na plażę, tachając pod pachami wielki, czekoladowy tort, dwie i pół butelki wina oraz przygotowane wcześniej kanapki. W prześmiesznej atmosferze bawiliśmy się do samego zachodu słońca! Na deser – kolejna butelka wina i pierwsza część „Władcy Pierścieni” J.R.R. Tolkiena pod reżyserią Petera Jacksona! 😉
Następnego ranka spakowaliśmy plecaki i wyjechaliśmy do Hamilton. Żegnając się ciepło z Elsą i Chi (Helen i Lawrence wyjechali kilka dni przed nami), obiecywaliśmy sobie nawzajem, że jeszcze się spotkamy.
W Hamilton zamieszkaliśmy z Christine i jej rodziną (więcej niebawem), a Królowa Ciemności z Pillows Backpackers Lodge w Orewa już na dobre przestała nas obchodzić. 😉
Tekst: Ewelina
Zdjęcia: Łukasz
˟HelpX – więcej na www.helpx.net
˟couchsurfing – więcej na www.couchsurfing.org
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
autobus podmiejski z centrum Auckland do Orewa – 10,3 NZD/os (jedna przesiadka, ok. 1,5 h jazdy)
autobus z Auckland do Hamilton – ok. 10 NZD/os (cena zniżkowa! – tylko w przypadku rezerwacji biletu z wyprzedzeniem!)